Kiedy przeglądam internet w poszukiwaniu wiadomości na temat fotografii, najczęściej napotykam na całą masę rzetelnie przygotowanych materiałów, ale jednak tylko teoretycznych i pozbawionych historii ludzi, którzy za nimi stoją. O ile ja sama nie jestem zbyt wielkim fanem nadmiernej ilości technicznych szczegółów i poszukuję bogatych oraz inspirujących historii ludzi, którzy stoją za aparatami fotograficznymi postanowiłam, że nadeszła pora, aby opowiedzieć światu dlaczego tak naprawdę zaczęłam robić zdjęcia i przekazać część swojego wieloletniego doświadczenia, które zdobyłam na gruncie fotografii. Czytaj dalej>> Fotografować można na wiele sposobów. Każdy z nas robi to zupełnie inaczej. Dzisiaj, gdy patrzę na swoje zdjęcia sprzed lat, widzę, jak zmieniałam się ja sama. Nie chodzi tutaj o sprzęt, czy technikę, ale o sam sposób widzenia świata. Od początku mojej przygody z fotografią minęło już ponad dziesięć lat i przez ten czas naprawdę sporo się wydarzyło. Były wzloty i upadki, jednak chęć robienia zdjęć nigdy mnie nie opuszczała . Jeśli myślicie o tym, aby stać się profesjonalnym fotografem, zapraszam do przeczytania mojej historii, która być może zainspiruje Was do poszukiwań własnej drogi. Pierwszy aparat fotograficzny dostałam od chrzestnego na komunię. W środku był film na trzydzieści sześć zdjęć, który wypstrykałam w niespełna godzinę. To był Kodak. Miał tylko jeden przycisk i był na tamte czasy prawdziwym szczytem techniki. Chyba nikt wtedy nie myślał, że będę profesjonalnym fotografem. Kilkanaście lat później, wybrałam swój pierwszy „prawdziwy” aparat. Zainspirowana przez przyjaciółkę postawiłam na analogowego Canona EOS 300V. Mój budżet wynosił wówczas 600zł. Allegro było wtedy nowością i pamiętam do dzisiaj, jak bardzo byłam wdzięczna temu serwisowi za szybką i bezproblemową transakcję. No, powiedzmy, że bezproblemową, ponieważ jego zakup odbył się potajemnie przed moimi rodzicami, którzy uparli się na to, abym robiła zdjęcia cyfrowe, a nie analogowe. Cyfrówki były wówczas prawdziwym hitem i wchodziły masowo na rynek. Ja jednak zamierzałam postawić na swoim. Nieco później postanowiłam zrobić kolejny krok i zapisałam się na roczne warsztaty fotograficzne w Katowicach. Tam wraz z moją przyjaciółką i grupą fotograficznych freaków spędzaliśmy weekendy w ciemni wywołując zdjęcia z plenerów i własnych projektów. Próbowaliśmy robić „dobre” i „poprawne” zdjęcia - paradoksalnie - w duchu artystycznego dyskursu. Jeździliśmy na plenery do Pragi, Lwowa i Maroka szukając świetnych kadrów, dobrze się przy tym bawiąc. W 2007 roku odbyła się moja pierwsza wystawa fotograficzna w Warszawie. Od tej pory, przez kilka lat jeździłam po Polsce i prezentowałam swoje fotografie publiczności. Ten etap wspominam bardzo sentymentalnie, ponieważ to właśnie wtedy naprawdę wybuchła moja miłość do fotografii. Robiłam artystyczne kolaże inspirowane abstrakcją, eksperymentowałam z techniką gumy oraz stworzyłam slideshow „Insomnia”. Brałam również udział w międzynarodowym projekcie Youth Exchange w Szczecinie, wspomagałam Miesiąc Fotografii w Krakowie. To był czas twórczych poszukiwań. Również wtedy zdałam sobie sprawę z kondycji polskiego rynku sztuki początkujących twórców. Widziałam jak trudno jest sprzedać własne zdjęcia podczas wernisaży i jak mało ludzi ma pomysł na to, jak naprawdę je promować. Co więcej, uświadomiłam sobie, że niektórzy fotografowie nie chcieli wcale sprzedawać swoich zdjęć, bojąc się, że w ten sposób „sprzedadzą swoją duszę”. Zobaczyłam wyraźnie jak tworzy się ideę młodego twórcy skazanego na robienie zdjęć do portfolio, ewentualnie biorącego udział w płatnym konkursie. Jeżdżąc po Polsce jako artysta sama płaciłam za swoje wydruki i ramy. W tej sytuacji postanowiłam zakończyć etap drogi artystycznej. Równolegle do tego skończyłam też uczęszczać na warsztaty i zaczęłam szukać swojej drogi - na nowo. W końcu miałam swoją pierwszą‚ cyfrówkę”. To dzięki moim rodzicom, którzy w ten sposób finalnie przyczynili się do mojego rozwoju. To dzięki „cyfrówce” zaczęłam widzieć swoje błędy - od razu, w czasie rzeczywistym, nie dopiero po wizycie w ciemni. Mogłam je szybko korygować i dążyć do efektu, który chciałam uzyskać. Ta droga nie była prosta. Nie było wówczas tutoriali, blogów i kursów online. Jedyne co miałam pod ręką to toporny podręcznik fotografii cyfrowej napisany językiem dla nerdów. Był to podręcznik dla wytrwałych a ja jakimś cudem wytrwałam! Ale najważniejsze było to, że poza kontaktem z wątpliwej jakości teorią robiłam zdjęcia na okrągło, bo czułam, że to jest to co właśnie chcę robić najmocniej na świecie. Równolegle kończyłam szkołę projektowania graficznego w Krakowie i zaczęłam iść w kierunku zdjęć modowych. Zaczęły się moje pierwsze sesje TFP, współpracowałam z modelkami i wizażystkami, wypracowywałam zupełnie nowy styl, posługiwałam się zupełnie nową ekspresją. Realizowałam swoje projekty i pomysły. Dzięki znajomości Photoshopa, już wtedy przykładałam bardzo dużą uwagę do retuszu. Właśnie wtedy powstały moje pierwsze zdjęcia lookbookowe, pierwsze zlecenia komercyjne i sesja dla dużej firmy modowej. Dzięki temu poczułam, że jestem warta zaufania Klientów i gotowa na to, aby fotografia stała się moim źródłem utrzymania. W 2009r. byłam uczestnikiem warsztatów z Tomkiem Sikorą podczas FAMA Festiwal w Świnoujściu. To właśnie od niego usłyszałam po raz pierwszy, że można połączyć fotografie artystyczną i komercyjną i postanowiłam w to uwierzyć. Te dwie rzeczy naprawdę mogą iść w parze. Po latach wiem doskonale, że indywidualny styl i dobry warsztat, wynikający z obserwacji tego, co jest akurat na czasie to najważniejsze elementy, składające się na pracę fotografa. Dzisiaj powtarzam to każdemu. Spotkanie z Tomkiem Sikorą było dla mnie naprawdę kluczowe i rozpoczęło dla mnie kolejny etap. Zaczęłam budować swoją markę. Moje zdjęcia coraz częściej pojawiały się w social mediach i gazetach. Dzięki temu stałam się widoczna. Dzisiaj wiem, jak ważne jest to, aby się nie poddawać i wciąż pracować nad sobą. Fotografia jest świetną przygodą, dzięki której poznaję fantastycznych ludzi. Jest czymś, co wciąż każe mi się rozwijać, obserwować świat i dostrzegać jego zmiany.
Robiąc zdjęcia oraz ucząc innych fotografowania widzę, że w tej pracy nie chodzi wcale o sprzęt, inwestycje czy sprawy techniczne. Świetne zdjęcie można zrobić zarówno aparatem w telefonie, jak i profesjonalną lustrzanką. Najważniejszym elementem jest to, jak patrzymy i czego doświadczamy robiąc zdjęcie. Dla mnie każda sesja to spotkanie z drugim człowiekiem. Wchodzę w tę przestrzeń całkowicie. Poznaję historię, cele i marzenia drugiej osoby i staram się je opowiedzieć za pomocą zdjęcia. To ,co wydarza się między nami zostaje zarejestrowane i nabiera mocy. To właśnie ta relacja i emocja są najważniejszym czynnikiem każdego zdjęcia. I tylko od nas zależy w jaki sposób pokażemy drugą osobę, przestrzeń czy przedmiot. |
WITAJ NA BLOGU!
Katarzyna Łuka fotograf i art director. Specjalizuje się w fotografii wizerunkowej oraz tworzy branding dla firm i marek osobistych. Obecnie mieszka i tworzy w Krakowie. czytaj więcej >> Kategorie:
Wszystkie
Top post:
|